piątek, 26 sierpnia 2016

Odpoczynek last minute.

Właśnie wróciłam z dwudniowej wycieczki po Polsce. Skusiliśmy się na ofertę last minute. Hotel trzygwiazdkowy, basen, spa, piękny krajobraz i znany kurort. Do tego w cenie obiadokolacja. Cena atrakcyjna. Oferty takie zdarzają się i, dzięki bogu, przeważnie pisze się prawdę o tym, co klienta na miejscu czeka. Dzięki takim klientom hotele mają pełne obłożenie. Atrakcyjna cena pomaga podjąć decyzję o spontanicznym wyjeżdżie na krótki wypoczynek.
 Niestety,  potwierdziła się stara prawda, że jak coś jest tanie to podejrzane. 
Nie wszystko nas zawiodło. Krajobraz Gór Stołowych piękny, Kudowa Zdrój też nie odstraszyła. Hotel miał swoje trzy gwiazdki w nazwie.
Reszta już się rozminęła z tym, co było w ofercie. Porównując ten hotel z innym hotelem trzygwiazdkowym - pałacem w Brunowie - w którym ugoszczono nas cztery tygodnie wcześniej, zadałam sobie pytanie, czy ktoś sprawdza czasem, czy hotele spełniają wymogi tylko na początku i czy utrzymują standard cały czas. 
Nie jesteśmy osobami strasznie wymagającymi, ale niewielu lubi być nabijanym w butelkę. Wraz z nami skorzystało z oferty dużo rodzin z dziećmi, ponieważ pobyt małych dzieci był za darmo. Przyjechali dziadkowie z wnukami, rodzice z dziećmi i tacy jak my - bez dzieci, wnuków. Chcieliśmy pochodzić po górach, pospacerować po kurorcie a w hotelu zrelaksować się na basenie , saunie i może skorzystać z masażu w "klinice zdrowia". Wieczorem fajnie byłoby spędzić czas przy filiżance kawy, herbacie i deserze lub małym lub dużym piwie. Chyba niezbyt wygórowane marzenia. W Pałacu w Brunowie nie było z tym problemu , więc oczekiwaliśmy tego samego tutaj.
W holu powitał nas olbrzymi napis na ścianie "WZORCOWY kompleks hotelarski" . A to chyba zobowiązuje, nieprawdaż? W recepcji miłe zaskoczenie, w naszym kraju pracują nasi przyjaciele ze wschodniej granicy.Powitał nas młody sympatyczny chłopak, ale widać było, że bał się, aby nie pytać go o to czy tamto, ponieważ jeszcze nie był specjalistą w naszym języku. Okazało się, że w tzw. kawiarnio- stołówce też pracowali młodzi chłopcy z tego samego kraju a ich znajomość języka była już nieco słabsza. Zresztą większość obsługi to byli bardzo młodzi ludzie , na oko koło 20 lat, narodowości ukraińskiej. Osoby sprawującej nadzór nad całością przez cały pobyt nie spotkaliśmy.
Po przyjeżdzie okazało się, że w hotelu stacjonowali też koloniści. Rozlokowano ich na dwóch kondygnacjach (razem  3), w związku z czym bieganie po piętrach "góra dół" było dla nas nieoczekiwaną "atrakcją". Wiemy bowiem, że dzieci na koloniach tak mają. Następną niespodzianką był basen. Poinformowano nas, że goście hotelowi mogą z niego korzystać dopiero od godziny 18 do 21. Zważywszy na to, że obiadokolacje dla wszystkich gości hotelowych (oprócz kolonistów) podawano od 18 do 20, na basen nie zostawało wiele czasu. Basen natomiast był miniaturowy, szatnie i cała reszta też, więc trzeba było mieć dużo szczęścia, aby z basenu lub sauny skorzystać. Rodzice z dziećmi po to też przyjechali, więc to oni pierwsi startowali w wyścigu o miejsce w baseniku. My nie mieliśmy tego szczęścia, aby tam się dostać. Basen do 18 był pusty lub do dyspozycji kolonistów (?)
Wieczorne skorzystanie z kawiarni było kłopotliwe, ponieważ wieczorem podawano w niej kolację dla kolonistów. Obsługa "baru" zajęta była przygotowaniem a potem sprzątaniem po kolacji.  W związku z tym korzystanie z ubogiej oferty barowej było utrudnione. Zresztą aby kupić piwo w tym barze trzeba było zejść do recepcji (!?!)
Duży, nowoczesny hotel, w którym brak kawiarni z prawdziwego zdarzenia. W lecie ciepło a nie można usiąść z piwem, kawą na zewnątrz. Restauracji brak (podejrzewamy, że obiadokolacje i szwecki stół obsługiwała firma cateringowa). Czy właściciele nie wiedzą, że na tym można zarobić?
W pokojach telewizja a w niej cztery programy o słabej jakości nadawania. Internet hotelowy owszem, działa na korytarzu. O żarówkę poprosiłam wystraszonego recepcjonistę i sama sobie wkręciłam :-).
Z czystością, niestety, też było na bakier. Nie tylko w hotelu ale też na zewnątrz ( pełne kosze nie opróżnione przez cały czas naszego pobytu.
Zastanawialiśmy się, jak to się stało, że takie coś funkcjonuje? Kompletny brak nadzoru. Obsługi mało, chłopcy i dziewczyny wyglądają na absolwentów szkoły średniej, do tego uczą się jeszcze naszego języka. Dla mnie to dziwny hotel. 
Pierwszy raz czuliśmy się tam jak intruzi. Ciągle czegoś chcieliśmy - możliwości skorzystania z basenu, sauny, z kawiarnianego (?) baru itp. A więc z tego, co zwykle dostępne jest w hotelach ze Spa. Nabito nas (okazało się, ze inni goście mieli identyczne odczucia) w przysłowiową butelkę.
Na koniec zdradzę nazwę hotelu w Kudowie Zdroju .- " Saint George ".

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Wydatki 500+

Wczorajszą wiadomością niemal numer 1 w telewizji TVP Info był wywiad z matką korzystającą z programu 500+. Zgodnie z linią programową tego kanału, przede wszystkim pokazywano zalety tego programu. Matka kilkorga dzieci pokazywała zakupy w związku ze zbliżającym się rokiem szkolnym. Wśród zakupów pokazano przede wszystkim obuwie dla dzieci, reszty nie widziałam. Matka powiedziała ze zakup butów to był wydatek prawie 1300 zł dla czwórki dzieci, kwota niemała, w związku z tym przydałoby się nawet więcej niż 500 zł na dziecko, aby zaopatrzyć dziecko w niezbędne rzeczy. 
Dzieciom buty są potrzebne, owszem. Ale po co kupować teraz, na koniec lata, dziecku w wieku przedszkolnym fikuśne sandałki? Za rok będą na 100% za małe. Mama powiedziała, ze do przedszkola przydałyby się kapcie, a to znaczy ,że ich jeszcze nie kupiła. Pracująca samotna matka wiedziałaby co jest naprawdę potrzebne, bo ona nie dostaje 500+ na swoje jedyne dziecko. Za wszystko płaci sama. 

Powszechna służba wojskowa.

Pani Marta Kaczyńska, znana felietonistka w czasopiśmie "W sieci", wypowiedziała się na temat powszechnej służby wojskowej dla mężczyzn. Pisząc w skrócie: autorka uznała, że powinniśmy wrócić do obowiązkowego poboru wojskowego mężczyzn.
 Czytając wiadomości na różnych portalach wielokrotnie natknęłam się na komentarz do tego felietonu. Większość naśmiewała się z pomysłu pani Kaczyńskiej. Na forum nie tylko wyśmiewano pomysł ale także robiono osobiste wycieczki nt. życia osobistego felietonistki. Nie jestem fanką pani Marty, ale uwagi dotyczące prawdziwego czy też domniemanego życia osobistego nie powinny być dyskutowane pod artykułem na inny temat. Chociaż z niektórymi argumentami w krytycznych artykułach mogę się zgodzić.
Ja także jestem zdania, że pani Kaczyńska żadnym ekspertem od wojskowości nie jest. Powinna zdawać sobie sprawę, że rozpisując się w takim czasopiśmie, przez wielu czytelników tegoż czasopisma postrzegana będzie jako ekspert w tej dziedzinie. A przecież temat to jest poważny.
Osobiście nie miałabym nic przeciwko temu, aby każdy młody mężczyzna przeszedł szkolenie wojskowe. Moje argumenty różnią się jednakże od argumentów znanej felietonistki. Szkolenie nie musiałoby być takie długie jak to było w czasach mojego ojca (3 lata) albo moich rówieśników (2 lata). Wystarczyłoby tylko pół roku.
 Młodzi mężczyżni nauczyliby się dyscypliny, obowiązkowości i dbania też o siebie. Wielu poprawiłoby swoją tężyznę fizyczną bez opłacania karnetu na siłownię i różnych odżywek lub pozbyło się wszechobecnych wałków w pasie i brzuchów piwnych. Poprawiliby postawę, mniej widziałoby się zgarbionych facetów z wadami postawy. Nauczyliby się dbać o siebie - prać , prasować, czyścić buty. Potrafiliby przyszyć guzik - dla wielu czynność nie do ogarnięcia. Dyżury w kuchni uświadomiłyby im, że jedzenie samo się nie robi albo chociażby to, że to też praca wymagająca czasu i umiejętności.
Po takiej służbie wojskowej zupa w domu nie byłaby już tak często słona, praca matki , babci, siostry lub żony w domu bardziej doceniana. Jeden warunek musiałby być koniecznie spełniony: służba byłaby obowiązkowa dla wszystkich! Wyjątki byłyby naprawdę "wyjątkowe"!

Jeżeli ktoś moje przemyślenia czyta, to się cieszę. Można zostawić komentarz, nie trzeba się ze mną zgadzać :-)

sobota, 20 sierpnia 2016

Kobiety w sieci.

Zachciało mi się poszukać w sieci kobiecych blogów i przeglądnąć profile internetowe. Byłam pełna nadziei, że znajdę inne kobiety interesujące się nie tylko modą, urodą, gotowaniem i swoimi pociechami (co ciekawe - tylko do wieku przedszkolnego). Nie znalazłam (może ktoś to przeczyta i podpowie) blogów kobiecych o tematyce społeczno-politycznej. Owszem, komentarze były ale pod tekstami panów. 
Kobiety chciałyby być postrzegane w pracy tak jak panowie, chciałyby, aby panowie dzielili z nimi obowiązki w domu. Ale gdy czytam teksty na pewnym portalu społecznościowym, to mam wrażenie,że większość kobiet, szczególnie młodych, myśli o sobie (cytat z portalu) jak o "wisience na torcie" mężczyzny lub też zajęte są okazywaniem światu swego wyjątkowego macierzyństwa wraz z pociechami.
Rozumiem że są to bardzo ważne role kobiece i nie potępiam tego. Martwi mnie tylko to, że przekaz jest taki : kobiety nadają się najlepiej do dbania o urodę, gotowania i opieki nad dziećmi.
Nieświadomie oswajamy naszych panów z myślą, że pomimo emancypacji rola kobiety nie bardzo się zmieniła. Jeżeli chcemy pracować to proszę. Jest cała paleta nisko  opłacanych kobiecych zawodów: pielęgniarki, sprzedawczynie, recepcjonistki, nauczycielki, przedszkolanki. Dalej wymieniać? Jak przeglądamy sieć to można także znależć , owszem, "kobiety na stanowiskach"- na stronach firmowych. Ale także i one rzadko wypowiadają się na swoich profilach na tematy społeczne. Dlaczego? Jest nas chyba więcej niż mężczyzn. Pełnimy ważne funkcje w życiu społecznym. Pozwalamy, aby to mężczyżni decydowali o naszym losie. Nie jesteśmy ze sobą solidarne. Lepiej pisać o nowych trendach w modzie (można zrobić karierę jako znana blogerka modowa), prezentować światu swoje bobasy i dzielić doświadczeniami z okresu przed i po ciąży. Ale przecież równolegle należałoby się zaangażować w to, co się dzieje nie tylko blisko nas ale też szerzej. Nie jesteśmy całe życie młode, dzieci nasze dorastają. O nas, jako wisienkach, z czasem nasi panowie albo zapomną  albo będą oglądać się za innymi. Może sprawmy, aby się chociaż z naszym zdaniem liczyli?
P.S.
Oczywiście że pozwoliłam sobie w tym tekście na uogólnienia, za co niektóre panie i panów przepraszam.

Początek ponoć jest trudny. Trochę o ortografii i interpunkcji w sieci.

Od dzisiaj będę przelewać na ekran monitora moje myśli (cokolwiek miałoby to znaczyć). Często posty moje będą pisane pod wpływem emocji, więc i błędy ortograficzne lub interpunkcyjne będą mogły być niezauważone. Nie będę przepraszać, bo od tego błędy nie znikną.
Zresztą mam na ten temat kilka przemyśleń. Zdarza mi się czasem przeczytać opinie pod jakimś artykułem w internetowym wydaniu gazety lub na jakimś portalu społecznościowym. Z reguły początkowe komentarze są na temat i tak długo, jak komentatorzy zgadzają się w wyrażanej opinii, tak długo na forum jest porządek i kultura wypowiedzi. Niestety, nie wszyscy muszą mieć takie same zdanie. Niestety, są tacy, dla których jest to nie do pomyślenia. Kiedy na forum pojawia się ten odmieniec, to nagle temat artykułu lub wpisu traci na zainteresowaniu. Merytoryczne opinie ,które próbują naprowadzić na początkowy temat, są ignorowane. Forum dyskusyjne zaczyna zalewać fala agresji słownej, komentarze stają się mało merytoryczne.
Ciekawe dla mnie jest to, że w którymś momencie pojawia się niemal zawsze jakiś purysta językowy, który z braku argumentów w obrażliwy sposób komentuje błędy w pisowni (także literówki). Wtedy na forum rozwija się wątek poboczny - wcale nie taki krótki - na temat "Kto lepiej zna zasady pisowni". W wątku tym piszący piszą o wielkim wstydzie, jeżeli komuś zdarzy się popełnić zbrodnię napisania błędnie jakiegoś słowa lub zapomnieć o przecinku albo kropce. Zwykle przestaję wtedy czytać dalsze opinie i komentarze. Osobiście staram się zwracać uwagę na zasady pisowni polskiej. Wiem jednak, że w emocjach mówimy często chaotycznie, plączą nam się słowa, myśli. Tak samo dzieje się, kiedy komentujemy coś na gorąco na forum internetowym. No cóż, zdarza się. Błędy ortograficzne nie kłują mnie tak mocno po oczach, jak napisane poprawnie obrażliwe słowa, wulgaryzmy, słowa pełne nienawiści, którymi ktoś stara się pouczać innych.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...